Z Lechem Obarą oraz Szymonem Topą o #GermanDeathCamps

Zapoczątkowana przez portal Żelazna Logika akcja #germandeathcamps wywołała w przestrzeni publicznej wiele poruszenia. Wobec tego, zachęcamy Państwa do zapoznania się z poniższą rozmową, z mecenasami Lechem Obarą oraz Szymonem Topą –  pełnomocnikami Karola Tendery oraz autorami pozwu przeciwko ZDF od którego rozpoczęła się walka z określeniem „polskie obozy śmierci”.

W ostatnich dniach popularnością popularnością cieszy się akcja zainicjowana przez portal żelazna logika – #germandeathcamps, która jest odpowiedzią na sposób wykoniania wyroku sądowego, na mocy którego nakazano ZDF przeproszenie Pana Karola Tendery za użycie określenia „Polskie Obozy Śmierci”. Czy mogliby Panowie pokrótce przypomnieć czego dotyczył proces i jaka została nakazana forma przeprosin?

Pan Karol Tedera (były więzień obozu w Auschwitz) pozwał niemiecką telewizję publiczną ZDF. W powództwie domagał się od niemieckiej telewizji m.in. publicznych przeprosin za to, iż w dniu 15 lipca 2013r. na swoim portalu www.zdf.de, informując czytelników o planowanej emisji programu dokumentalnego o tytule pt. „Verschollene Filmschatze. 1945. Die Befreiung der Konzentrationslager”, w opisie tego filmu posłużyła się określeniem „der polnischen Vernichtungslager Majdanek und Auschwitz” (polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz), określając w ten sposób niemieckie obozy zagłady, służące do eksterminacji (masowego zabijania) uwięzionych w nim osób, zlokalizowane w okresie II Wojny Światowej na terenie okupowanej Polski. W jego ocenie publikacja ta narusza jego poczucie przynależności narodowej i godność narodową, które winny być chronione przez prawo na zasadzie przewidzianej dla dóbr osobistych.

Sąd Apelacyjny w Krakowie nakazał pozwanej ZDF opublikować na portalu internetowym www.zdf.de, i pozostawienie przez okres 1 miesiąca, na stronie głównej w ramce wyboldowaną czcionką 14 pkt na własny koszt oświadczenia o określonej treści, zawierającej przeprosiny za naruszenie dóbr osobistych Pana Karola Tendery.

Co Panowie myślą o sposobie wykonania wyroku przez ZDF? Jak sie do niego Panowie ustosunkują?

ZDF w naszej ocenie nie wykonała wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Na stronie głównej www.zdf.de nie znajdziemy określonego w wyroku oświadczeni Znajdziemy tylko link do podstrony, zawierającej określony w wyroku tekst. Nadto, tabelce zawierającej treść przeprosin towarzyszy komentarz redakcji, w którym tłumaczy się ona, z jakiego powodu na jej stronie internetowej nalazło się określenie, za które musi przepraszać. W naszej ocenie ma to na celu osłabić sens tych przeprosin.

Czy Panu Tenderowi przysługują środki prawne, które umożliwiają prawidłowe wykonanie wyroku i czy zostaną one wykorzystane?

Zamierzamy skorzystać z przepisów unijnych, tj. przepisów rozporządzenia Rady (WE) nr 44/2001 z dnia 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych, które nakazują państwom unijnym (tu: Niemcom) wzajemne uznawanie orzeczeń wydanych w innym państwie członkowskim (tu: w Polsce). Na podstawie tych przepisów wyrok Polski będzie wykonywany na terenie Niemiec takich samych zasadach jakby egzekwowany był podobny wyrok wydany przez sąd niemiecki.

Jak oceniają Panowie rolę takich inicjatyw jak ta zorganizowana przez portal Żelazna Logika?

Inicjatywa ta potwierdza, że zjawisko nazwane przez prof. Artura Nowaka-Fara wadliwym kodem pamięci bardzo niepokoi i oburza polskie społeczeństwo. Nie jest to nam, jako wspólnocie narodowej, obojętne i chcemy się temu przeciwstawiać. Nie jest to więc tylko oburzenie garstki „fanatyków”. Akcja ta pokazuje również, że przeciwdziałanie „polskim obozom” jest wspólną sprawą, w której różne osoby, o różnych poglądach i różnych temperamentach, mają jeden wspólny cel, tj. zamanifestować oburzenie w związku z fałszowaniem pamięci o sprawcach zbrodni obozów koncentracyjnych. I właśnie ten wspólny cel powinien przyświecać we wszelkich inicjatywach zmierzających do zwalczania zjawiska „polskich obozów”. Dzięki temu bowiem, mogą one znaleźć zrozumienie na arenie międzynarodowej.

Uczestnicy akcji publikujący na profilu ZDF grafiki przypominające odpowiedzialność Niemców są blokowani przez administracje profilu. Czy jest to zgodne z prawem?

Każdy taki przypadek winien być oceniany w sposób indywidualny pod kątem treści danego postu. Wątpliwości jednak budzi blokowanie postów tylko dlatego, że dotyczy określonego zagadnienia, czyli przypomnienia, kto był sprawcą zbrodni obozów zagłady. Z drugiej strony ZDF, jako właściciel profilu, ma prawo decydowania o jej zawartości i publikowanych na niej postach. Wydaje się zresztą, że dzięki temu inicjatywa ta osiąga swój cel. Zwraca bowiem uwagę niemieckiej redakcji na niezadowolenie Polaków i w przewrotny sposób pokazuje opinii publicznej, że ZDF nie zawsze chce pokazywać prawdę o niemieckich obozach koncentracyjnych; nie jest to dla niej „wygodny” temat.

Skąd Panów zdaniem wynika aż tak szeroki brak wiedzy w zachodnich mediach na temat obozów śmierci? Czy może jest to celowe manipulowanie faktami?

Niektórzy wierzą, że „polskie obozy” są pomysłem niemieckiego wywiadu zrodzonym w latach pięćdziesiątych z inicjatywy byłego SS-mana Reinharda Gehlena. Miało zmierzać do zniekształcenia negatywnego wizerunku Niemiec, jako narodu zbrodniarzy. Nie wydaje się, aby można było udowodnić ta teorię. Jej ewentualne dowody są przechowywane w archiwach służb wywiadowczych. Jakkolwiek jest faktem, że upowszechnił się w języku powszechnym, w szczególności w języku dziennikarzy, zwrot o „polskich obozach”. Nawet przyjęło się wygodne wytłumaczenie, że jest to po prostu geograficzne określenie położenia obozu. Nie można jednak nie zauważyć, że nie słyszymy o francuskich, czeskich czy austriackich obozach.

Nazwa „polskie obozy” jest jednym z efektów szerszego zjawiska wpisującego się z niemiecką politykę historyczną zmierzającą do wywołania czegoś co prof. Zbigniew Mazur nazwał „wspólnotą sprawców”. Podobnie w życiu codziennym, niektórzy sprawcy występku tłumaczą się, że przecież inni też tak robią. Innymi słowy, wierzymy, że „polskie obozy” są realizacją tej samej strategii, która spowodowała m.in. powstanie Muzeum Wypędzonych w Berlinie, eksponowanie przez Niemców ofiar alianckiego bombardowania Drezna czy wyprodukowanie przez ZDF filmu „Nasze matki, nasi ojcowie”. Nie ma przy tym znaczenia, czy jest to efekt strategii centralnie sterowanej przez rządowe lub pozarządowe instytucje czy jedynie równoległe i niejednokrotnie niezależne od siebie dążenie wielu środowisk działających w zbieżnym celu po prostu polepszenia wizerunku Niemiec. W każdym z tych przypadków niezbędne jest przeciwdziałanie tym działaniom, ponieważ uderza to w efekcie w wizerunek Polski i Polaków na świecie.

Jak oceniają Panowie działania polskich władz w obronie dobrego imienia Polski na arenie międzynarodowej?

Doświadczenie pokazuje, że nie jest ono wystarczające i wciąż wymaga pracy polskich władz. Można zresztą w tej dziedzinie wzorować się na samych Niemcach. Powinniśmy w podobny sposób przedstawiać światu naszą historię i historię ofiar obozów koncentracyjnych. Odpowiedzią na film „Nasze matki, nasi ojcowie” powinien być film o naszych, polskich matkach i ojcach, których eksterminowano, rozstrzeliwano, a którzy pomimo grożącej kary śmierci pomagali Żydom. Odpowiedzią na film o bombardowaniu Drezna, powinien być obraz bezsensownym niszczeniu Warszawy przed jej opuszczeniem przez wojska niemieckie. Obrazy gwałconych Niemek w Berlinie, skonfrontujmy z bestialstwem niemieckich oprawców wobec warszawskich powstańców, obrazem gwałconych sanitariuszek, łączniczek i harcerek oraz rozstrzelanej Woli. W odpowiedzi na lament związany z „wypędzaniem” Niemców, porównywany przez nich do zbrodni masowej zagłady, odpowiedzmy obrazem wypędzeń Polaków z kraju Warty i Pomorza oraz z tragedią dzieci Zamojszczyzny, a także wysiedleń popowstańczych.

Ważne jest, aby przypominać, kto rozpoczął II wojnę światową, kto był agresorem, a kto ofiarą. Nie byli to jacyś naziści, byli to Niemcy. Musimy o tym mówić, musimy to pokazywać, musimy w to inwestować.

Czy podejmowane są również kroki na gruncie prawa karnego, czy mamy do czynienia jedynie z możliwością cywilnoprawną walki z tymi zjawiskami? Na jakie przeszkody trafiają poszkodowani w dochodzeniu swych praw?

Sprawa Pana Karola Tendery pokazuje, że droga cywilna, jaka by nie była, może pozwolić osiągnąć jakieś efekty. Inaczej jest na gruncie prawa karnego. Co prawda, można znaleźć w polskim prawie przepis art. 55 ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, który mógłby służyć karaniu za umyślne przypadku fałszowania historii o zbrodniach obozów koncentracyjnych. Jednakże nie ma obecnie możliwości jego wykonywania wobec cudzoziemców. Nadto, polskie organy ścigania, w praktyce przyjmują, że „polskie obozy” nie jest zaprzeczeniem zbrodni obozów koncentracyjnych, tylko geograficznym określeniem miejsca położenia danego obozu. Z tego zresztą powodu mamy obawy, że w praktyce nie będą stosowane przepisy, przewidziane w projekcie zmian ustawy o IPN, mające z założenia służyć karaniu m.in. zagranicznych dziennikarzy za „polskie obozy”. Projektowane przepisy są zbyt ogólne i przez to mogą spotkać taki sam los, jaki spotkał obecnie obowiązujący przepis art. 55 ustawy o IPN.

Na koniec pytanie, co według Panów możemy zrobić my jako obywatele, którym zależy na dobrym imieniu Polski, by coraz rzadziej do takich sytuacji dochodziło?

Przypominać światu wszelkimi dostępnymi nam środkami, jaka jest prawdziwa historia ofiar obozów zagłady. Należy to czynić nie tylko ze względu na wizerunek Polski, ale przede wszystkim realizując zobowiązanie wobec milionów ofiar tragedii jaka rozegrała się w okresie II Wojny Światowej w barakach niemieckich obozów koncentracyjnych i niemieckich obozów zagłady.

 

Rozmowę przeprowadził Aleksander Podgórny – Kierownik Działu Promocji Fundacji im. Janusza Kurtyki.

 

tagi

podziel się